Wiedeń-błysk w oku Europy |
Wpisany przez MJ | |||
poniedziałek, 19 czerwca 2023 10:55 | |||
5 czerwca moja klasa, 1P, wraz z klasą 2B, 2P i 2E, ruszyła autokarem na trzydniową wycieczkę do Wiednia, pod opieką Pani Agnieszki Dziki, Pani Joanny Malinowskiej oraz Pani Joanny Wyrobek. Właściwie, to nie za bardzo mam pojęcie, nad czym się tu zachwycać. W końcu Austria w ogóle, to praktycznie tylko takie małe Niemcy…ha ha, żarcik! Ach, Wiedeń. Chciałabym wykorzystać tą okazję, by wylać z mojego serca cały ten wzniosły, zachwyt, jakim wezbrało ono po brzegi, podczas gdy dane mi było własnymi oczami chłonąć wdzięki tego miasta, wypuścić go z piersi, jak z klatki wypuszcza się gołębia-to moja dzisiejsza misja. Mam nadzieję, że będzie ze mnie należyty gołębnik. Niekiedy możemy spotkać się z określeniem, że Polska to serce Europy. W takim układzie korci mnie, by stwierdzić, iż Austria, w dużej mierze dzięki swojej stolicy, to ta ożywiona, podobna do srebrnego płomienia gorejącej gwiazdy, iskra w oku Starego Kontynentu, która zmienia jego źrenicę w niepowtarzalne zwierciadło tlącego się wewnątrz życia. Wyjątkowość Wiednia nie tkwi tylko i wyłącznie w tym, że był on domem cesarzowej Sisi czy Mozarta. Najbardziej niebywałe wydaję mi się to, jak skutecznie zdołał mnie do głębi urzec samym swym zewnętrznym pięknem, architekturą, sztuką, na której podziwianiu spędziliśmy najwięcej czasu. Nigdy nie spodziewałam się, by jakakolwiek szkolna wycieczka zdołała tak nakarmić mój umysł i duszę najwyższą postacią tego, co ręka ludzka jest w stanie swymi palcami spłodzić. Pałac Schönbrunn, kunsztowne gniazdo Habsburgów, fontanna Neptuna, gdzie Tetyda zastygła w bieli prosi pana wód o ratunek dla syna, glorietta, Albertyna, barokowy Belweder, co w swoich członkach kryję kolebkę sztuki, katedra św. Szczepana, Hofburg, zaszyty w centrum miasta jak błyskotka w gnieździe sroki- to wszystko jest dla nas dzisiaj świadectwem, że my ludzie, choć porzuceni zostaliśmy przez naszego stworzyciela na pastwę wielkiego świata, potrafimy darem rozumu i wrażliwości na piękno, jakimi nas absolut przed osieroceniem uraczył, rozpalić czasem ognisko w ciemnościach otoczenia. Nie mogłabym zakończyć bez wyrażenia, jak szczególne piętno na moim sercu odcisnęło miejsce, na którego zwiedzanie czekałam z największą niecierpliwością- Muzeum Historii Sztuki przy placu Marii Teresy. Tak blisko stać od płócien, które styczność miały z pędzlem Rembrandta, Rubensa, Vermeera, Bruegel ‘a, patrzeć w oczy boginiom greckim, które, choć białe i zimne, sprawiają, że serca ludzkie, czerwone i gorące, biją szybszym rytmem, a głowy poczynają myśleć nad tym, jaka to z człowieka musi być osobliwa bestia, że z jałowego kamienia potrafi podobne im cuda płodzić-to było dla mnie spełnienie marzeń, by móc upoić moje zmysły szczytem tego, co gatunek ludzki zdołał z siebie wykrzesać pięknego. W ramach podsumowania chcę tylko wyrazić, że jak Amor godzi swymi rozkosznymi strzałami w serca ludzkie, tak Wiedeń potrafi ugodzić człowieka w punkt jego natury najwrażliwszy na piękno. Kogo by nie uwiodło, czyich zmysłów nie rozpieściłoby miasto, w którym sunąc ulicą, zza bloku mieszkalnego przed oczyma wyłania się pałac którego stóp, niczym w bajce, suną dorożki? To niepowtarzalne miejsce, dzięki mieszance architektury z przeróżnych epok i wszechobecnej sztucę, pozwala jego mieszkańcom na co dzień stykać się z kwintesencją kultury i sztuki naszej cywilizcji na przestrzeni lat. Nie sposób ubrać w słowa, jak bardzo jestem wdzięczna naszemu przewodnikowi, organizatorom wycieczki jak i wszystkim, dzięki którym miałam możliwość znaleźć się w tym cudownym miejscu. Kaja Grochowska, 1P
|